Tamta świątynia
***
Jak mrówki, które wydają dźwięk,
jak i pokazują-puszczają ducha z czółek,
jakby białą kulkę i czekają,
aż ludzie zaczną przynosić im
pożywienie, jakby pierwszy duch
był świątynią ludzi.
***
Zwierzęta, które są głosem pierwszego ducha,
jak wyobrażenie o moim marzeniu,
którym jest lot owadów i ptaków,
ich melodia, którą niesie wiatr.
Prawdziwy głos, który mnie zawołał,
aby to, co widzącego, było zaklęte,
gdyż wtedy wydarza się prawdziwy płomień
i staje się to, co nieznane odkrytym,
a prawda wypowiedziana,
choćby zaklętą mową ptaków,
a na pewno krzykiem zwierzęcia,
przenosi się na papier, na słowa.
Jak wyobrażenie o moim marzeniu,
którym jest tamta świątynia
ludzi, którzy szukają stopni prowadzących
do świata tajemnicy, do której mają prawo,
kiedy wypowiadają płomień uniesienia mitycznego,
którym jest przypomnienie sobie
o zasadzie i wspomnieniu.
Jest nim słowo, które było pierwsze i cień.
Podobnie jak światło, które wydarza się
w sposób pierwszego artysty, który powstaje z cienia,
jak wtedy, gdy ujrzałem złudzenie,
które przejęło mnie uczuciem,
że duch jest zmienną formą,
jakby mógł wstawać
ze słońcem, na mitycznej ziemi,
wyspie lagunie, gdzie pojawia się mityczny, pierwszy duch.
I kłaść się spać jako cień poety,
który zapomina, czym pierwsza gwiazda
i wierzy w mitycznego ducha Jehowy i zwierząt.
Przez to jego oczy świecą się
płomieniem każdego zwierzęcia.
Jak czarny płomień proroka,
który jest płomieniem Jehowy,
tak samo zwierząt płomieniem
jest płomień czerni,
gdyż zwierzęta mówią prawdę
i czynią płomień mityczny
jak zielony liść,
który ma swoje prawo.
Tak samo ptak
czyni płomień mityczny
swoim śpiewem
i jest pierwszym duchem.
Moim marzeniem jest głos tamtej świątyni,
który to głos staje się jakby pierwszym duchem,
podobnie jak głos zwierzęcia,
jaki niesie się jeszcze z większej oddali.
Jakby zaklęta mowa zwierząt
mogła być wyrażeniem słabnącego płomienia
lub ukoronowaniem nocy, koroną z cienia,
która jest jak płomyki czerni,
które rozkwitają jak wiedźma
i jest prawdą także mityczna laguna.